czwartek, 24 października 2013

ZWOW 23 – recenzja

Strasznie dużo pracy mam ostatnimi czasy, dlatego nie ma mnie tu zbyt dużo. Nie narzekam i nie usprawiedliwiam się, tylko obiecuję poprawę.


Dziś recenzja ZWOWa, który robiłam już ponad tydzień temu, ale nie miałam wcześniej czasu spisać swoich wrażeń. Postaram się sobie przypomnieć moje odczucia, jednak uczucia jakie towarzyszą relacji zaraz po ćwiczeniach są na pewno bardziej wiarygodne i szczere. 

ZWOW 23 opatrzony jest bardzo wymownym tytułem Burpee torture. Jest to time challenge, czyli wykonujemy tyle serii ile jest założone, w jak najszybszym czasie. Przed ćwiczeniami jest instrukcja jak je wykonać.
W założeniu mamy wykonać 100 burpees (!) w dwóch seriach, czyli po 50. Choć wydaje się to niemożliwe, z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że da się to zrobić. Oprócz tego na jedną serię składają się również:

  • 5 joga burpees
  • 5 ab splitters
  • 100 air squats
Na szczęście serie są tylko dwie i pomimo tych przerażających liczb ćwiczenia są wykonalne. Choć oczywiście, ZWOW należy do ciężkich i wymagających. Jeśli ćwiczymy razem z Zuzką, to zajmie nam to 20 minut i 2 sekundy.

Moje wrażenia (dość odległe, bo zeszłotygodniowe) są bardo pozytywne. Następnego dnia czułam, że dałam z siebie wszystko. Bolały mnie ręce, plecy oraz uda. Trening dał mi w kość, jednak zaraz po nim zrobiłam rozciąganie (również razem z Zuzką), po którym czułam się już normalnie. 

Zachęcam do wypróbowania go, szczególnie osoby, które miały już wcześniej do czynienia z burpees. Nie wiem czy jest to dobry trening dla początkujących... gdybym ja w moim pierwszym ZWOWie trafiła na 100 burpees pewnie bym się zniechęciła do Zuzki skutecznie. Chociaż, jak wiadomo, każdy lubi co innego. 
Trening znajdziecie tutaj

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz