sobota, 27 lipca 2013

Pełnoziarniste penne z pesto bazyliowym i łososiem

Dzisiejszy przepis jest wynikiem kupienia zbyt dużej ilości łososia oraz braku pomysłu na pichcenie czegoś wyszukanego. Jest banalnie prosty, szybki i bardzo smaczny.Osobiście polecam pesto robione samodzielnie (mój przepis niedługo się tu pojawi), ale przyznaję się, że ja tym razem korzystałam z gotowego, ponieważ jestem chwilowo w domu mojego chłopakai nie za bardzo orientuję się gdzie można tu znaleźć narzędzia potrzebne do przygotowania pesto.



Składniki na 2-3 porcje:
makaron penne pełnoziarnisty 400 g
pesto bazyliowe (ja użyłam tego) około 3/4 słoika
filet z łososia (nie spojrzałam na wagę, ale  mój był dość marny)
szynka serrano 2 plasterki
oliwa z oliwek lub olej rzepakowy
sok z połowy limonki
sól

Przygotowanie:
Zagotować wodę na makaron, posolić, gotować makaron według przepisu na opakowaniu, tak aby był al dente.
W czasie kiedy makaron będzie się gotował łososia pokroić w kostkę, smażyć na odrobinie oliwy przez około 3-4 minuty, pod koniec smażenia doprawić solą i wcisnąć sok z limonki.






Zdjąć łososia z patelni, pokroić szynkę w paski i smażyć ją na tej samej, nieumytej patelni przez około 2-3 minuty.
Gdy makaron będzie już gotowy odcedzić, wrzucić znów do garnka dodać pesto, wymieszać. Gdy pesto oblepi makaron dodać łososia i ponownie wymieszać, tym razem delikatnie, aby łosoś się nie rozleciał na mniejsze cząstki.


Przełożyć na talerz i posypać usmażoną szynką serrano.

Smacznego!










środa, 17 lipca 2013

Najtrudniej zacząć

Witajcie,
pomysł prowadzenia bloga kulinarnego chodził mi już od dłuższego czasu po głowie, ale jakoś zawsze odkładałam to na dalszy plan. Jak wiadomo najtrudniej jest zacząć.
Pewnego dnia postanowiłam jednak zmienić swoje życie. Chciałam schudnąć, ale nie stosując głodówek i innych rozwiązań rujnujących zdrowie. Już raz to zrobiłam. Efektem była utrata 20 kilogramów, a potem przybranie tylu samo. Dlatego tym razem stwierdziłam, że zrobię to mądrze.
Od około trzech miesięcy staram się zdrowo odżywiać oraz dużo ćwiczyć. Nie zniechęcam się małymi niepowodzeniami i pozwalam sobie na odstępstwa od diety. Według mnie to jest właśnie recepta na szczęście. Choć nie chudnę w tak szybkim tempie jak ostatnio to mam o wiele więcej energii i jestem pewna, że tym razem nie jest to tylko krótkotrwała zmiana aby osiągnąć cel, a recepta na resztę życia.
Dlatego właśnie zdecydowałam się założyć bloga, jednak razem ze zmianami jakie przeprowadziłam w swoim życiu zmieniła się również jego koncepcja. Nie będzie on poświęcony tylko gotowaniu, choć zapewne będzie ono znaczną jego częścią, chciałabym jednak zamieszczać tu recenzje ćwiczeń, które wypróbowałam i wypróbuję i dzielić się wiedzą jaką posiadam na temat zdrowego odżywiania. 
Postaram się aby wpisy pojawiały się regularnie i były ilustrowane zdjęciami mojego autorstwa, przynajmniej te kulinarne.